Bomba biologiczna na rajskich Malediwach
Lazurowa woda i gorący piasek – to najczęstsze skojarzenie z Malediwami. Błogie chwile spędzone na malediwskich wysepkach to cel milionów turystów. W samym 2015 r. Malediwy odwiedziło 1,234 mln ludzi, którzy z całego świata zjechali się tam, aby rozkoszować się słońcem. Tymczasem to samo słońce bezlitośnie ogrzewa także najwyższą górę w Malediwach – mierzącą kilkanaście metrów górę śmieci na wyspie Thilafushi.
Przyczyna problemu: człowiek
Malediwy to państwo wyspiarskie zamieszkiwane przez niespełna 400 tys. Osób. Każdego roku jest ono jednak zapełniane milionami turystów. Jeszcze w 2019 r. ten kraj odwiedziło 1,7 mln osób. Ich ilość gwałtownie spadła przez pandemię COVID-19, ale nadal są to setki tysięcy ludzi. Nietrudno wyobrazić sobie, ile śmieci może wyprodukować taka ilość osób. Rzeczywiście, problem odpadów na Malediwach przerasta nawet najśmielsze wyobrażenia.
Wyspa – wysypisko
Problem ogromnej ilości śmieci postanowiono rozwiązać w latach 90. W grudniu 1991 r. podjęto decyzję o przekształceniu Thilafushi w wysypisko śmieci. Ta dawna laguna znajduje się zaledwie 6 km od Male, stolicy Malediwów. Plan zakładał jak najszybsze pozbycie się nadmiernej ilości odpadów. Pierwszy ładunek trafił do Thilafushi już w styczniu 1992 r. Sposób, w jaki pozbywano się wówczas odpadów, jest szokujący dla współczesnego człowieka. Na Thilafushi wykopywano doły, do których losowo wrzucano masy śmieci. Tak rozmieszczone odpady przysypywano gruzem budowlanym. Na koniec równano teren, używając białego piasku koralowego. Wykorzystywano również piasek pozyskany z wykopanych dołów. Miał on służyć do odgradzania prowadzonych wykopów od wody. Po trzech dekadach śmieci na Thilafushi utworzyły najwyższy punkt w całym państwie.
Jeden turysta to kilka kilogramów śmieci dziennie
Największe przekleństwo Malediwów jest związane z ich największym błogosławieństwem – turystyką. Nie od dziś wiadomo, że najbardziej dochodową branżą na Malediwach jest właśnie turystyka. Jednocześnie władze państwa od dekad nie radzą sobie z ogromną ilością śmieci wytwarzanych na tak małym obszarze. Problem wyspy odpadów nie wynika jednak wyłącznie z ilości śmieci, ale również ze sposobu ich składowania oraz zagrożeń, jakie to za sobą niesie.
Wyrzucane od ponad 30 lat na Thilafushi śmieci nigdy nie były sortowane ani poddawane żadnemu recyklingowi. Na wyspę wyrzucano (i nadal się wyrzuca!) zarówno papier, plastik, szkło czy bioodpady, jak i azbest, baterie czy elektronikę. Z biegiem lat Thilafushi stało się nawodną bombą biologiczną. Niebezpieczne, toksyczne odpady szkodzą zarówno środowisku naturalnemu, jak i okolicznym mieszkańcom. Nie można również zapomnieć o tym, że średnia roczna temperatura na Malediwach wynosi 27˚C. Na wysypisku niemal bez przerwy dochodzi do samozapłonów. Dym z Thilafushi niekiedy dociera aż do Male. To niebezpieczne zjawisko wywołuje u mieszkańców m.in. problemy z oddychaniem.
Thilafushi to nie tylko góra śmieci. To także góra wstydu – efekt ludzkiego konsumpcjonizmu połączonego z niedbalstwem i obojętnością.
___
Autor zdjęcia: Dying Regime
Źródło: https://www.flickr.com/photos/dyingregime/8283823882/
Licencja: Creative Commons Attribution 2.0 Generic