Hamowani przez innych? Nigdy! – część ii. Jak radzić sobie ze zniechęcaniem i nie utracić dobrych relacji?
„Ich działanie hamowane jest przez wewnętrzne rozkazy ze strony Ja-strażnika: <Będziesz wyglądał śmiesznie, ludzie będą się z ciebie śmiać; to nie jest miejsce na robienie takich rzeczy; nie wolno ci pozwolić sobie na bycie spontanicznym; nie podnoś ręki, nie zgłaszaj się na ochotnika, nie tańcz, nie śpiewaj, nie rzucaj się w oczy; będziesz bezpieczny tylko wtedy, kiedy nie będzie cię widać ani słychać>. I wewnętrzny więzień decyduje się nie podejmować ryzyka korzystania z niebezpiecznej wolności, jaką niesie ze sobą spontaniczność. Potulnie podporządkowuje się”.
Philip G. Zimbardo, Nieśmiałość
Słowa te odnoszą się (jak wskazuje tytuł publikacji) do osób nieśmiałych, które muszą zmagać się z wewnętrznym problemem, zatrzymującym ich przed działaniem. I chociaż profesor Zimbardo (znany przede wszystkim ze słynnego eksperymentu, zwanego później Efektem Lucyfera) niewątpliwie miał rację, opisując ten problem w taki sposób, chciałbym użyć tych słów również wobec osób bardziej śmiałych, które nie miałby takiego kłopotu z ruszeniem do akcji, gdyby nie głosy płynące z zewnątrz – najbliższego otoczenia lub ogólnie środowiska.
W jaki sposób jesteśmy zniechęcani?
Moglibyśmy sparafrazować cytat, zaczerpnięty z książki prof. Zimbardo, który przytoczyłem na początku, aby już móc podać kilka podstawowych „zniechęcaczy”. Wypiszmy jednak jedna po drugiej, najczęściej przytaczane kwestie, które słyszymy, dzieląc się swoimi pomysłami i spostrzeżeniami:
– Tego nie da się zrobić.
– Chyba zwariowałeś.
– Co pomyślą inni?
– Po co ci to?
– To nie jest stabilne życie.
– A co jeśli się nie uda?
– Czym tak właściwie będziesz się zajmować?
Jak radzić sobie ze zniechęcaniem?
Po pierwsze: Perspektywa
Nie bez powodu napisałem „Warto zatem wcielić się w rolę…”, odnosząc się do motywów ludzkiego działania. Wściekamy się, gdy ludzie z naszego otoczenia nie dostrzegają, jak ważne jest dla nas podjęcie danego kroku, jednocześnie sami nie staramy się sprawdzić, skąd w nich tak silna niechęć do naszych czynów? Zmieńmy perspektywę i odpowiedzmy sobie na kilka pytań. Czy osoba, która stale krytykuje nasz sposób życia lub odradza nam, dajmy na to, całkowitą zmianę branży:
– uważa, że sama poradziłaby sobie w takiej sytuacji?
– miałaby dość odwagi, by podjąć ryzyko?
– jest skłonna do zmian, ponoszenia bieżących strat na rzecz przyszłych korzyści?
– byłaby w stanie zorganizować swoje życie pod nowym kątem?
– posiada zakorzenioną potrzebę samorealizacji i rozumie ją, czy ważniejsze są np.: uznanie społeczne lub pieniądze?
Postarajmy się odpowiedzieć sobie na te pytania, wczuwając się w sytuację tej osoby. Być może to ktoś, kto ceni sobie stałość, pragnie realizacji wyłącznie podstawowych potrzeb ludzkich, a może jest na tyle niezorganizowana lub nie ma wewnętrznej siły i nie dostrzega, że ktoś inny byłby w stanie zrobić o wiele więcej, niż ona sama?
Załóżmy, że mamy kuzyna. Jest fantastycznym przyjacielem i niezwykle cenimy sobie jego towarzystwo. Nie zastanawiamy się nad jego potrzebami, gdyż nie ma ku temu powodu. Nagle okazuje się, że w dążeniu realizacji naszego skrytego planu, jakim są studia politologiczne, nie wspiera nas, lecz krytykuje, odradza, wysuwa liczne argumenty przeciw, grozi brakiem pracy, perspektyw, utratą wielu lat życia oraz funduszy. Wiele z tych obaw jest zasadnych i my o tym wiemy. Nie wiemy jednak, że według niego najważniejszą wartością jest stabilność finansowa i spokój, jaki zapewnia 100% pewne stanowisko pracy – stąd lepszą decyzją jest jego własna: studia inżynieryjne, informatyka, czy od razu podjęcie pracy i kształcenie się już w zawodzie. Wiemy natomiast, że my sami bylibyśmy nieszczęśliwi w takiej sytuacji i do końca życia rozważalibyśmy „co by było, gdyby…”. Gdyby ktoś nie rozegrał za nas tej partii życia. A teraz dostrzeżmy jego perspektywę, jego spojrzenie i zastanówmy się:
– czy jest gotowy zaryzykować finansowo, aby podjąć próbę realizacji marzenia?
– czy pała miłością do nauki samej w sobie, tak jak my?
– czy byłby w stanie poradzić sobie z ewentualną porażką i mimo to pozostać człowiekiem dumnym z siebie?
– czy potrafiłby zbudować własny, nieutarty plan na życie: np.: ukończenie studiów politologicznych w celu zostania słynnym spin doktorem, obracającym się w kręgu najważniejszych polityków w kraju, mającym własne wykłady na renomowanej uczelni, z powodzeniem czerpiącym satysfakcję i zyski ze swojej pracy codziennej i, na przykład, publicystycznej w mediach społecznościowych?
Po drugie: Zrozumienie motywu
Zrozumienie to niejako podsumowanie motywów i umiejętności zmiany perspektywy. Przeformułujmy zatem:
– Chyba zwariowałeś.
– Co pomyślą inni?
Na: Moja potrzeba powszechnej akceptacji i bycia takim, jak inni członkowie naszej społeczności, nie pozwala mi dostrzec sensu twojego działania.
– Po co ci to?
– To nie jest stabilne życie.
Na: Mój zakres potrzeb nie obejmuje samorealizacji, lecz zaspokojenie podstawowych potrzeb. Możliwość utraty stabilności jest dla mnie najgorszym z możliwych scenariuszy.
– Tego nie da się zrobić.
– A co jeśli się nie uda?
Na: Osobiście nie jestem w stanie znieść psychicznie tego poziomu strachu, wykrzesać z siebie odwagi do podejmowania ryzyka. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że można zrobić coś takiego.
– Czym tak właściwie będziesz się zajmować?
Na: Łączę w tym pytaniu wszystkie wątpliwości: o społeczną akceptowalność twojego nowego zajęcia, ryzyko niezrealizowania podstawowych potrzeb i braku stabilności, możliwość poniesienia porażki.
Patrząc pod tym kątem, uzyskujemy pytania i stwierdzenia, na które jesteśmy w stanie odpowiedzieć.
Po trzecie: Praktyka
Zastanów się, ile razy w swoim życiu, przyznałeś komuś rację i odrzuciłeś swój pomysł jako głupi lub nierealny. Przypomnij sobie, jak się wówczas czułeś. Co gorsza, niektóre sytuacje pewnie nadal wywołują w tobie uczucia, takie jak żal, gniew i rozgoryczenie.
Podstawowe potrzeby faktycznie są dla nas ważne. Jednak piramida niekoniecznie oznacza kolejności, w jakiej patrzymy na ich realizację, nie stanowi kryterium, wymogu ich spełniania krok po kroku. To właśnie Abraham Maslow, a wraz z nich psychologowie humanistyczni, na podstawie swoich obserwacji, uznał, że ludzie odróżniają się od zwierząt przede wszystkim dążeniem do osiągnięcia takiego stanu osobowości, który pozwala na pełne użycie własnego potencjału, w skrócie mówiąc zdolnością ludzi do samourzeczywistniania (S. A. Rathus, Psychologia Współczesna). Dlatego właśnie człowiek jest w stanie znieść ból czy głód, aby osiągnąć swój cel. Nie można przecież powiedzieć, że van Gogh był malarzem-bogaczem. Ryzykował nie tylko byt własny, ale także byt swojej rodziny, na rzecz samorealizacji w ramach talentu. Oczywiście nie każę wam głodzić dzieci, aby kupować farby, ale z pewnością dostrzegacie sens tego przykładu.
Jak zatem przeciwstawić się zniechęcaniu, aby nie mieć do końca życia żalu, że sukces uciekł nad sprzed nosa i jednocześnie zachować zdrowe relacje z bliskimi?
1. Obrazowo ukaż swoją wizję. Opowiedz co i w jaki sposób zamierzasz osiągnąć. Wyjaśnij, dlaczego według ciebie jest to realne.
2. Wskaż korzyści, jakie dzięki temu osiągniesz: będę szczęśliwy, będę bogaty, będę się realizował. Wyjaśniaj, dlaczego są one dla ciebie istotniejsze niż możliwe straty.
3. Podkreśl, że nie boisz się porażki. Jeśli masz taką możliwość, wskaż na „plan B”.
Powinno to pozwolić twoim bliskim na moment spojrzeć na świat twoimi oczami, zrozumieć twoje motywy i choć trochę odsunąć ich zmartwienia. Natomiast dla samego siebie możesz także:
1. Rozpisać swój plan i ponownie go przeanalizować.
2. Pozytywnie nastawić się do działania za pomocą wypisania raz jeszcze wszystkich korzyści.
3. Zwizualizować sobie samego siebie w przyszłości.
Oczywiście nie neguję tego, że można po prostu nie słuchać innych, z niczego się nie tłumaczyć i robić swoje. To także jest metoda prowadząca do celu. Czasami jednak mimowolnie pochylamy się nad martwiącą się o nas mamą, troskliwym dziadkiem czy przyjacielem niepewnym naszej przyszłości. Uświadamiamy sobie wówczas, że równie ważne co sukces jest dla nas to, by przestali się o nas bać.
Niezależnie od tego, w jaki sposób będziecie radzić sobie ze zniechęcaniem i demotywacją, zapamiętajcie raz na zawsze, że nikt nigdy nie przeżyje waszego życia za was, nie poniesie konsekwencji waszych czynów, a w związku z tym nie powinien podejmować za was żadnych decyzji.
KaMa